moje poczynania biwakowe

Czerwcowy TEREK z Jaśkiem na Mędralową

Planowany wypad w góry miesiąc temu, planowany na zasadzie tylko terminu, nic więcej, w ostatniej chwili Jasiek proponuje wypad na Halę Mędralową do domku niedaleko Koniakowa to to więc pakujemy się i jedziemy, jedziemy autem do Korbielowa, gdzie parkujemy auto na prywatnej posesji za zgodą właściciela i wpadamy na żółty szlak i lecimyyyy
po drodze fajowe miejsca domków gdzie w jednym z nich przebywały dwie starsze osoby, zamieniamy słówko i lecimy dalej, ja obładowany nawet plecakiem z przodu, a co, kto mi zabroni heh 🙂

pogoda MEGA słoneczna, nawet za ciepło, ale to nic przynajmniej po spoceniu się szybko na słońcu można było koszulkę wysuszyć,  gdzie korzystałem z tego kilka razy na trasie i nie tylko heh, ale o tym później, śmigamy sobie przed siebie, szlak bardzo ładny może widokowy to on nie jest jakość zachęcający, ale na taką pogodę ten szlak jest super, sporo cienia, drzew, podejść i stromych zejść, Jasiek idzie z tyłu zamyślony i rozgadany heh, pozdro dla tej osoby ode mnie z którą rozmawia 🙂

jak wspomniałem szlak bardzo ładny, po jakimś czasie natrafiamy na pierwszą bazę namiotową pod nazwą Jaworzynka i jestem w SZOKU, naprawdę baza MEGA dla mnie zrobiła niesamowite wrażenie, czysta, bieżąca woda, dach nad głową, stoły, ławki, szopki do spania, WOW dla mnie to górski hotel 5-cio gwiazdkowy POWAGA – ZAJEBISTE MIEJSCE, oby takie pozostało na długo, później na filmie który też się pojawi będzie więcej…
Ja jak to ja w takich miejscach gdzie mam dostęp do bieżącej wody od razu w nią wskakuje, nie był bym sobą jak bym tego nie zrobił 😉

poniżej fotka mojego syropu zrobionego z pędów sosny, który staram się co roku pozyskiwać w okresie wiosennym, jedna właśnie taka buteleczka wylądowała dla Jaśka

lecimy dalej, Jasiek gdzieś tam się szwęda, a ja coś tam do kamerki staram się ponawijać heh, efekty za jakiś czas po montażu 🙂

lecimy szlakiem czerwonym gdzie jak pisałem wcześniej sporo czasu spędziliśmy w mega bazie namiotowe, tym razem przekraczamy pas graniczny i wpadamy jedną nogą na Słowację 😉

a za nią taki oto znak, kolejna baza namiotowa

ale ta zwana Głuchaczki nie dorasta do pięt tej opisanej powyżej Jaworzynka, co prawda ta obecna Głuchaczki również za sprawą turystów, którzy zostawiają śmieci myśląc, że ktoś je wywiezie NO KUR….A pytam się bencfale jak wnosisz pełne butelki na górę TO zabierz puste BARANIE jeden!!!

przed bazą namiotową znajduje się fajowa wiatka z ławkami i stołem gdzie można super odpocząć i zjeść co też uczyniłem, a po konsumpcji nawet pół godzinki opalania było w majtach, a co heh

po leżakowaniu, na szczęści zero turystów więc było GIT :), lecimy dalej, pierwsze podejście i Jasiek z tyłu i znowu gada przez telefon, heh dzięki tobie nie musiałem długo Jaśka wysłuchiwać heheheheheh 🙂

szlakiem tym prowadzony jest jakiś rajd, zawody Bezkidzkie, jak byłem w Ujsołach to tez takie szlajwki widziałem, a opis pobytu w Ujsołach macie TU

mocno zdziwiło mnie to, że w kałużach widziałem mnóstwo kijanek, nie wiem nie znam się może to normalne w stawach, ale w takich małych kałużach, tyle kijanek w szoku byłem…

kijanki to jeden widok, a krajobrazy to druga sprawa, jak wspominałem na tej trasie nie było ich za dużo, ale wystarczająco, trasa i tak bardzo fajowa

a Jasiek dalej z tyłu, już nie wspomnę z jakiego powodu heheheheh

trasa mija fajnie i przyjemnie, zbliżamy się powoli do celu, to ostatnie skrzyżowania szlaków…

było też miejsce gdzie wyskoczyli z lasu motocykliści i szaleli…

w końcu po przejściu około 14 km docieramy na miejsce gdzie widać, że może się rozpadać, domek na hali Mędralowej, fajna hatka, ale nie do końca, bardzo mała i niska, warunki od biedy OK, ale wybrałem hamak, a Jasiek namiot i to była jego przewaga 😉

obóz gotowy wraz z prysznicem, a co :), rozbicie kilka minut przed deszczem ufff

wspominałem o prysznicu heh no to i fota się znalazła hehehe, ufff trochę zawiało 🙂

fotka z faną Diablo Bike Team również ogarnięta

pogoda w dzień nam się udała jak już wspominałem, lecz prognozy nocne są nie zachęcające do spania w lesie do tego w takim miejscu jak szczyt w grach heh, ale co tam idziemy na całość, nocka WYMAGAJĄCA, jak to Jasiek powiedział „to wegetowanie” i przyznam mu tu rację bo naprawdę z całej nocki spania miałem może 3 godziny reszta to czuwanie i spoglądanie na tarpa czy się trzyma i na radar burzowy kiedy przejdzie, heh przeszła w końcu, ale za nią druga i kolejna i tak do rana, deszcze, burza, porywy wiatru tarp dał radę, hamak też lecz lekko podczas porywów wiatru został mokry, ale śpiwór puchowy dawał radę i było OK, Jasiek w namiocie miał trochę lepiej, ale miałem nadzieję, że mi się uda nockę przetrwać i tak też było…

fotka Jaśka mojego wyra 🙂

gdy tylko zaczęło się o 4 i parę minut przejaśniać, coś było już jasności to i ulga lekka przyszła heh i byłem szczęśliwy, że żyję :), jestem suchy czyli tarp i jego mocne zamocowanie dało rady, a obawiałem się że nie, rano coś na ząb i pakowanie…

droga powrotna taka jak droga dotarcia na Halę, z tym, że w warunkach pogodowych dość sprzyjających,  nie grzało jak dzień wcześniej, a  bardziej pochmurno i mglisto do tego lekko zimno, ale na marsz w sam raz, po dwóch, trzech godzinach marszu przebiło się i słoneczko przez chmury…

Podsumowując trek wyszedł SUPER z mega przeżyciem w nocy, dzięki Jasiek za pomysł i towarzystwo stary, jeszcze nie wróciliśmy z jednego treka, a już umówieni na kolejny i to jest TO!!!

Poniżej jeszcze kilka fotek z trasy, pozdro dla WAS którzy to czytacie, jeśli masz chęć możesz zostawić komentarz…

w późniejszym czasie udostępnię również relacje video gdzie będzie widać jak wyglądała nocka w hamaku podczas górskiej burzy 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.