zmiany, zmiany, zmiany u mnie się poczęły, było nerwowo, ciężko, ale powoli wracam do normalności, LEPSZEJ normalności, zmiana roboty z korporacji na inną dała dużo do myślenia, ale nie o tym miałem tu pisać…
mamy weekend, żona do babci pojechała tak więc ja co tu będę siedział pakuje się do lasu na biwak, ale podczas pakowania wpadłem na pomysł pozostania na noc lesie…a co mi tam, dawno nie byłem.
Pakujemy się, wpadamy do lodówki i bierzemy to i owo 🙂
mały plecak zapakowany i lecimy :), miałem iść z buta, ale jako że żona wyjeżdżała to podrzuciła mnie pod las i tam porzuciła 😉
miejsce biwaku las na Paruszowcu całkiem spontaniczne, wyszukane na miejscu, do przejścia jakieś 2 km i jestem na miejscu, ogarnięcie miejsca na tarpa i hamak a no i ognisko, a jako że jest bardzo mokro do tego nawet ciągle popaduje to z ogniskiem nie powinno być niebezpiecznie, co prawda rozpalenie ogniska w tych warunkach to nie lada wyczyn, ale jako że trochę doświadczenia już mam w leśnych wojażach to sobie dość szybko poradziłem :), potem czas coś na ruszt wrzucić bo zgłodniałem, a z lodówki wyjąłem to co najlepsze 😉
mimo, że poda jest mokro to klimat MEGA, naprawdę ciężko tyłek ruszyć z ciepłej kanapy i wyjść na deszcz, ale jak już się to zrobi to WOW. Kolacyjka moja, leżakowanie przy ognisku i powoli zapadamy w sen 🙂
DZIEŃ 2
W nocy gdzie po północy deszcz odpuścił i przestało padać, ognisko się wypaliło i dogasiło, rano nawet nie musiałem nic zalewać…
Pobudka w takich warunkach jest MEGA, co prawda zimo dosyć, ale było pięknie, rano oczywiści toaleta :), i przemycie w pobliskiej rzeczce, potem kawusia i powoli ogarnięci miejscówki tak aby nie pozostało po mnie śladu i tak też było…
śmieci zabieram ze sobą i idę w kierunku domu, do przejścia jakieś 5-6 km…
po drodze napotykam parking z rowerami miejskimi no to co jadę, a co mi tam, wiem, że będę śmiesznie wyglądał, ale mam to gdzie ma być wesoło tym bardziej w tych pojeb… czasach jakie nam rządy przygotowały…
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.